Na brukselskim bruku
Na polskich eurodeputowanych czekają biura z łazienkami, dobrze wyposażona siłownia i polski bar. Przyda się znajomość języków, ale w razie czego życie zorganizują asystenci
Parlament Europejski jest skomplikowany pod każdym względem. Trudno wytłumaczyć postronnemu obserwatorowi, co może, a czego nie, w jakich procedurach wpływa na prawo stanowione w Unii. Problemy rozpoczynają się zaraz na początku: skoro siedziba jest w Strasburgu, to dlaczego większość czasu europoseł spędza w Brukseli i tam ma swoje główne biura?
To efekt typowo unijnego kompromisu. Francja uparła się, żeby stolica Alzacji, symbol powojennego niemiecko-francuskiego pojednania, było miejscem spotkań legislatury. Ale z praktycznych względów, takich jak obecność innych instytucji unijnych, armii lobbystów i dziennikarzy, nie mówiąc o znacznie lepszych połączeniach lotniczych, wygodniejszą lokalizacją jest Bruksela. Stanęło więc na tym, że oficjalnie Strasburg jest siedzibą PE i tam organizowane są comiesięczne sesje plenarne, natomiast niektóre dodatkowe sesje, a także spotkania komisji parlamentarnych, grup politycznych odbywają się w Brukseli. I w konsekwencji tam mieszczą się główne biura posłów oraz parlamentarna administracja.
Gdy posłowie wiedzą już, kiedy jechać do Brukseli, a kiedy do Strasburga, muszą się nauczyć, jak rozpoznawać lokalizacje w budynkach Parlamentu Europejskiego. Tam wszystko nosi imię osób zasłużonych dla integracji europejskiej, ale na co dzień z reguły używa się skrótów. W ogromnym, rozbudowanym jeszcze ostatnio, kompleksie w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta